Trochę różu nie zaszkodzi - uszyłam tulipanki idealne do dziewczęcego pokoju, ale okupione zostały moją krwią. Siedzą sobie bowiem i ucinam druciki na łodyżki a tu nagle wskakuje mi na plecy moja 2-latka, krzycząc coś po swojemu. Jak to się skończyło? ...a tak, że mam szramę na dłoni, bo chciałam drut szybko przed nią schować. Niby mała, ale teraz piecze, gdy ściskam obcęgi ;( No cóż, okazało się że praca w dzień, gdy dzieci nie śpią, jest pełna ryzyka!
Najpierw jednak pochwalę się całym bukietem z tulipanków, jakie do tej pory uszyłam, oprócz tych polarowych oczywiście:
Rany cięte są, ale chociaż tulipanki ładne wyszły;))))
...cieszy nawet jeden
Ale cudne!
OdpowiedzUsuńSliczne... szkoda tylko że z takim poświeceniem z Twojej strony
OdpowiedzUsuń