Pozostało namiot wykończyć i ozdobić, ale w odpowiedniej kolejności, bo ja tworzyłam "na gorąco" to, co mi do głowy przyszło, ale wyszło na tyle dobrze, ze moje panienki chętnie się w namiocie bawią.
Firankowy dach chciałam choć trochę przytwierdzić do obręczy, żeby wiatr go nie zdmuchnął, więc przyszyłam ręcznie firankę punktowo do sznurków, na których leżała.
Nierówne brzegi firanki odcięłam
... i przyszyłam do nich bawełnianą szeroką koronkę - tu właśnie następnym razem będę mądrzejsza, bo koronkę przyszywałam w dziwacznych pozycjach, nie mogąc uporać się z przymocowanym do niej kołem, a wystarczyło najpierw przyszyć koronkę a później przyszyć firankę do sznurków.
Z resztek firankowego dachu uszyłam firankę do okna w namiocie, bo takie też okno wycięłam, podszywając brzegi, żeby się materiał nie siepał.
Po obu stronach rozcięcia (wejścia) przyszyłam ręcznie szydełkowe kwiatki z wiszącymi łodyżkami - łodyżki (sztyk 4 po 2 na każdej stronie, 2 od zewnątrz i 2 od wewnątrz namiotu) to nic innego, jak materiałowe troczki do związywania.
Namiot jest otwarty dla zwiedzających.
Płotek, kwiatki, motylka i kotka na płotku namalowałam mazakami do tkanin
Nareszcie koniec!
Nasz namiot wisi w przedpokoju i daje dużo frajdy dziewczynkom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za wizytę i podwójnie za komentarz ;)