Wstyd się przyznać, ale kiepska ze mnie gospodyni, bo jak niektórzy podłóg codziennie nie zmywam, zabawek z podłogi nie sprzątam, naczyniom pozwalam poleżeć w zlewie i nie przerażają mnie smugi na oknie po deszczu, ale jeszcze gorsza krawcowa, bo o swój sprzęt nie dbam;(
Na powyższym zdjęciu wszystko jest już ładne, czyste i naoliwione a wcześniej wyglądało tak:
Przerażające! Że też dopuściłam do takiego stanu?! Czyściłam tu już kilka razy, ale to było niestety dawno, a dziś chciałam uszyć co nieco, gdy zasnęło moje dziecię, ale maszyna jakoś tak turkotała, hałasowała niemiłosiernie, więc pokusiłam się na konserwację - i całe szczęście, bo mój sprzęt turkotał z rozpaczy.
Pędzelkiem pozbierałam cały kurz, wszystkie kłaczki a dla pewności, że będzie czysto, to czego nie dosięgnęłam wyciągnęłam odkurzaczem.
Dolnej klapy od maszyny do tej pory nie otwierałam, ale jak czyścić to czyścić!
Naoliwiłam wszystkie ruchome elementy - to było jak woda dla usychającego kwiatka.
Po włączeniu maszyna działała szybciej, łatwiej i przede wszystkim CISZEJ
No! Maszyna czysta, moje sumienie też a i śrubki żadnej nie zgubiłam ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za wizytę i podwójnie za komentarz ;)