17 lutego 2014

Przez żołądek do serca...

Tytuł tego posta odnosi się wyłącznie do napisu, który umieściłam na serduszku uszytego dziś fartuszka dla mamy. Moja mama jest krawcową i z pewnością sama uszyłaby sobie najwygodniejszy fartuszek kuchenny, ale przecież wiemy, że szewc bez butów chodzi. Ja sama sobie też szyję najmniej, bo jakoś nie ma kiedy, bo inni ważniejsi itd.



Fartuszek, wraz z kuchennymi łapkami i koszyczkiem, jest urodzinowym prezentem i z założenia miał być prosty. U góry i  w pasie ma wiązania, a u dołu naszyte serduszko z tytułowym hasłem, które napisałam mazakiem do tkanin.



2 komentarze:

  1. Bardzo pozytywny fartuszek, szczególnie że to pierwszy fartuszek z myślą przewodnią jaki widzę :D

    OdpowiedzUsuń
  2. ...dziękuję, pewnie też nie ostatni, ale że kiepska ze mnie kucharka to i do fartuszków nie mam weny

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wizytę i podwójnie za komentarz ;)